Po raz pierwszy w historii polskiego hokeja połączono rozgrywki ekstraklasy i I ligi. Taka propozycja wyszła od Mariusza Czerkawskiego, który jest jednym z doradców prezesa PZHL Zdzisława Ingielewicza.

W pierwszym etapie 10-zespołowa ekstraklasa gra dwie rundy, każdy z każdym. Potem następuje podział. W grupie silniejszej wystąpi czołowa "6", w grupie średniej pozostałe 4 zespoły i 2 najlepsze z I ligi, w grupie słabszej pozostałe zespoły I ligi. W trzecim etapie (gra o medale), rozgrywanym system play off, wystąpi czołowa "6" i 2 najlepsze zespoły z grupy "średniej", pozostałe zespoły zagrają system każdy z każdym.

Zarząd zmniejszył liczbę obcokrajowców z 5 do 3, przy czym bramkarz zagraniczny liczony będzie za 2 graczy. Zawodnicy krajowi i zagraniczni mogą zmieniać barwy do 20 grudnia. Ograniczono też limit trenerów z zagranicy w klubach, w jednym może pracować tylko jeden, asystentami w ekstraklasie i I lidze mogą być wyłącznie szkoleniowcy z Polski.

W klubach wrze. Większość ma już zaangażowanych 4, a nawet 5 obcokrajowców. Dlaczego nie poparto kompromisowej propozycji, aby w klubach PZHL mogło grać 4 stranieri, a za rok 3?

Podejmując decyzje o ograniczeniu obcokrajowców zarząd PZHL wykazał, że nie zna prawa obowiązującego w Unii Europejskiej. Istnieje przecież zasada o swobodnym przepływie ludzi i usług na obszarze Unii. Ta sprawa może się źle skończyć dla PZHL, jeśli któryś z obcokrajowców, już zatrudnionych, pozbawiony zostanie kontraktu. I odwoła się do Strasburga. Przepisy trzeba znać i respektować!

AS - Dziennik Polski

Fot. Biś